Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/021

Ta strona została przepisana.
(Głośno.)

Ja Pani, nie odmawiam pomocy nikomu,
Wspieram dzielnie, potężnie, hojnie i wspaniale,
Ale w tym interesie, to rzecz inna wcale.

Klara.

Jakto?

Baron.

Za pozwoleniem... (prostując się) Ja na widni stoję,
Wysokie finansowe stanowisko moje
I lojalność poddańcza i godność Barona,
Musi zostać bez skazy jak sama korona.

Klara.

I czemże to Pan skazisz te swoje klejnoty?
Że osłonisz niewinnych, ujmiesz im zgryzoty?

Baron.

He, he, he! Pan Podesta mógłby rzec przysłowiem:
„Powiedz mi, z kim przystajesz, a kto jesteś powiem.“

Klara.

Zatem Pan nie chcesz pomódz?

Baron.

Ten stan wyjątkowy...

Klara.

Stanowczo — nie?

Baron (po krótkiem milcz.)

Nie.

Klara.

Żegnam zatem dwoma słowy:
Pamiętaj sobie! (odchodzi szybko.)