Ta strona została przepisana.
Baron.
Gdyby zaś chciała sporów, straci w każdym względzie,
Bo ani męża, ani pieniędzy mieć będzie.
Barbi.
I ja mam to powiedzieć?
Baron.
Tak jest, najwyraźniej.
Barbi.
Miejże litość nademną.
Baron.
Wstydź się tej bojaźni.
Barbi.
Wstydu niema że łączę roztropność z odwagą.
Mam syna, mego Fipcia; gdyby jaką plagą
W tém okropném poselstwie miałem być dotknięty,
Pamiętaj, że mieć będziesz obowiązek święty
Czuwać nad moim Fipciem.
Baron (śmiejąc się.)
Masz słowo Barona.
Barbi (wracając z rozczuleniem.)
Nad Panią Barbi także, bo mimo że ona
Truje siłą fizyczną stadła godność wszelką,
Jest połowicą moją, Fipcia rodzicielką.
Baron.
Dobrze, dobrze, idź teraz — każda chwila złota.
Ja Panu Eolowi pootwieram wrota. (Odchodzi.)
Barbi (sam.)
Sekatura! Gdybym mógł, czyli też śmiał raczej,
Możeby się udało strojąc rzecz inaczej,