Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/061

Ta strona została przepisana.
Paroli.

Nic mnie téż nie dziwi
Że Baron widząc ciągle żeście tak szczęśliwi,
Żeni się także...

Barbi (nagle zwracając się ka niemu.)

Hę? Jak? Co?

Paroli.

Czy się nie żeni? (hę, hę, hę!)

Barbi.

Niewiem.

Paroli.

Z Panią Pamelą przecieć zaręczeni.

Barbi.

Z Pamelą? Tak, być może. Ale czas mój drogi,
Oznajmię Baronowi. Ścielę się pod nogi. (Odchodzi.)





SCENA VIII.
Paroli (sam.)

Zląkł się, potem ochłonął, jest więc tajemnica,
Dobrze ją ponoś Negri przez zazdrość wyświeca,
Ale nie wie powodów, ja już wiem dokładnie.
Baron żąda sekretu, bo łatwiej owładnie
Ubogą dziś rodzinę, niż jutro bogatą.
Dobrze Panie Baronie, ja zgadzam się na to,
Lecz inną całkiem postać interes przybiera...
Trzeba skubnąć Montego... trzeba i bankiera...
Mniemam, że najłatwiej dojdę mego celu,
Jak od wieków pewnego użyję fortelu...
Zmyślę rewolucyjne jakieś zmowy, ruchy,