Zobaczył moją rękę.
W tym oto ubiorze — piękny... och, och, bardzo piękny, jeszcze tak pięknego nic nie widziałem.
Przeklęcie!.. Jak odbiorę będę miał spólnika...
Nie wezmę, jeszcze gorzej... bo z tego wynika
Że albo dla nagrody złoży gdzie w urzędzie,
Albo zechce sprzedawać i schwytany będzie.
W jednym i drugim razie mam śledztwo na karku.
Stłukło mi ramię — bardzo boli — nie będę mógł zarobić — mam dzieci — pięcioro — daj mi Pan co — byłoby wpadło w wodę — ale ja mądry, ja mam rozum, złapałem ale mnie stłukło — mam pięcioro dzieci.
Na, masz, idź precz.
Daj mi więcej — proszę Pana — Pan taki wielki Pan — bogaty — ja mam dzieci — tyle — tycie — maluteczkie.
Co?! (pomiarkowawszy się.) Na, masz, ty stłuczony garnku.
Czy on wie co tu w środku, muszę jednak wiedzieć.
Lecz jak te słowa, „czy wiesz?“ na migi powiedzieć?
Ani rusz!.. Wiesz co w środku?.. tu?.. w tym papierze?