Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/082

Ta strona została przepisana.
Paolo.

Rozumiem, rozumiem, o ja mam rozum i t. d.

(Rozpowiada na migi całą historyę z Baronem, jak płynął, ile ma dzieci etc., dopiero na znak powtórny Pameli odchodzi, chcąc pierwej pocałować w rękę i Barbiego, który się cofa przestraszony. Paolo śmieje się pokazują jego przestrach.)





SCENA V.
Pamela, Barbi.
Pamela (siadając na kanapie)

A teraz, między nami... siadaj... przy mnie... blisko...

Barbi (siadając na krzesełko.)

Całuję rączki.. tu mi dobrze... (na stronie) a tam ślizko.

Pamela.

Umiesz być szczerym?

Barbi.

Umiem jak mnie nikt nie straszy.

Pamela.

Bo szczerościt nam trzeba do rozmowy naszej.
Jesteś druhem Barona... zbyt usłużnym może,
Lecz wiernym... Powiem zatem czém się teraz trwożę.
Kiedym po żwawej scenie do domu wróciła,
Ochłonąwszy cokolwiek jeszczem w błędzie była,
Że związków jak są nasze, łatwo się nie zrywa,
Może on był za przykry, ja za popędliwa,
Lecz i on może czuje cząstkę mej boleści,
Wysłałam więc Maryetkę, po dokładne wieści.
Z Maryetką ma się żenić Barona odźwierny;
Wszystkiego téż com chciała, mam już raport wierny.