Ta strona została przepisana.
Otylda.
Panie Barbi.
Barbi.
Nie mogę.
Otylda.
Ależ o mój Boże,
Trzeba przecie coś robić... Baronie chodź zemną,
A jeśli nasza prośba stanie się daremną,
Zbierz lud co cię na rękach dziś w ogrodzie nosił...
Baron.
O wstrzemięźliwość w mowie, będę Panią prosił,
Inaczej...
Otylda.
Zwołaj twój lud pod sztandar czerwony...
Ja, ja stanę na czele — uderzę we dzwony —
Opanuję strażnicę... otoczę więzienie,
I ojca wyrwę z niego, albo w gruzy zmienię.
Barbi (na stronie, doszedłszy następnie aż do ściany.)
Miła Panienka!..
Baron (zataczając się i chwytając za ramię Parolego.)
Panie... Paroli... chciej proszę...
Oświadczyć Excelencyi, że te mowy znoszę,
Ale potępiam solennie.
Otylda (do Barona.)
Idziesz?
Baron.
Nie, nie idę.
Otylda.
Barbi!