Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/137

Ta strona została przepisana.
Winer.

Najformalniejsza. Byłbym nader szczęśliwy, gdybym pomyślną otrzymał odpowiedź.

Agata.

Hm! hm!.. Nie odmawiam, ale muszę pierwej zastanowić się nieco. Ta myśl jest dla mnie całkiem nową.

Winer.

I właśnie dlatego dobrą, że jest nową. Tylko nowe akcye mogą korzyść obiecywać.

Agata.

Być może, ale jednak to trochę za nagle.

Winer (patrząc na zegarek.)

Czas płaci, czas traci. Pani masz w różnych pewnych papierach 50,000 złr. w srebrze.

Agata.

Pan to wiesz?

Winer.

Nie byłbym bankierem, gdybym nie wiedział, co kto ma w kieszeni, a prawdę mówiąc cudza kieszeń jest poniekąd i naszą. Mogę wykazać czystego dochodu do 3000 złr.; nasze majątki mniej więcej stosowne. Co zaś do osobistości racz Pani dać wyrok łaskawy.

Agata.

Hm!.. hm!.. wyrok, wyrok — ale pierwej trzeba porozumieć się dobrze. Pan mi powiedziałeś, że się we mnie nie kochasz.