Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/151

Ta strona została przepisana.
Leon.

Trochę za wiele.

Johanna.

Wszyscy chwalą jego dowcip.

Agata.

Dowcip moja Johasiu, nie rentuje się zawsze.

Johanna.

Tańcuje jak anioł, mówi po francusku jak francuz.

Leon.

I zadłużony teraz jak francuz.

Johanna.

Zadłużony!.. zadłużony!.. Co to znaczy... przez to można żyć przyjemnie. Oto państwo Starogrodzcy całe życie gospodarują, zbierają, oszczędzają i wiecznie się kwaszą. A państwo Niezapłatyńscy, o których już w dzieciństwie słyszałam, że bankruci, żyją sobie wesoło, dają bale i obiady i wszyscy ich kochają. Nareszcie Vogue la galère. Nikt jutra nie zgadnie... a na troskę zawsze będzie dość czasu. Ernest przy tem dał mi solenne słowo honoru, że teraz już długów będzie się starał nie robić.

Leon.

Ależ moja Johasiu, ja byłbym się może podobno zdecydował ożenić się z tobą.

Johanna (śmiejąc się.)

Ty!.. ze mną? Dlaczegóż tego pierwej nie powiedziałeś — miałeś zdaje się dość czasu do namysłu. A teraz, jak przysłowie powiada „Kto pierwszy do młyna, ten pierwej miele.“