Ta strona została przepisana.
Pan.
Basetla. (Na stronie.) Babka muzykalna. (Głośno.) Niechże i tak będzie, przepędzimy noc bezsenną na pogadance.
Pani (po krótk. milcz.)
Proszę Pana przynieść mi z łaski swojej, jeżeli go to wielce nie utrudzi, trochę wody — mam nieznośne pragnienie.
(Pan ogląda się na wszystkie strony, potem przynosi konewkę i podaje.)
Pani.
Cóż to jest?
Pan.
Woda.
Pani.
Ale szklanki niema.
Pan.
Prawda niema, możesz Pani łatwo widzieć, że kryształów niema w biufecie.
Pani.
Jeszcze sobie żartuje. Ależ ja z konewki pić nie umiem.
Pan.
W potrzebie można się nauczyć, podniosę trochę konewkę i w górze trzymać będę... niema niebezpieczeństwa... nie zaleję.... ręczę honorem. Nie?
Pani.
Nie, nie chcę.