paczkę i wysypuje trochę kartofli, które po całej izdebce się rozsypują z hałasem.)
Co to jest?
Grzmoty. (Siada przy Pani na paczce.) Ja piszę czasem komedye, mam więc zwyczaj zaczynać od wymieniania osób, że zaś niema parteru, do Pani zwracam mowę. Nazywam się Władysław Poraj. Mam w niewielkiej majętności nie wielki domek, z jednej strony duże lipy, z drugiej łączka, a za łączką rzeczka.
To tam bardzo ładnie być musi. Lipy, łączka, rzeczka... a kwiaty są?
Domek jak w jednym bukiecie.
Ślicznie! Jakże tam Panu dobrze być musi.
Nie skarżę się, ale jednak czegoś mi brakuje, jestem sam zawsze.
Nie masz Pan sąsiadów?
Mam, ale zawsze u mnie bawić nie mogą, a jak odjadą, pustka.
No kiedy samotność przykra, powiedziałabym zrób Pan tak jak wszyscy robią w tym razie: