Lecz że płyną w tobie z matki
Pegazowej krwi ostatki
Czy nie jesteś osłem z osła?
Malheureuse mesalliance!
Ale
Zkąd ta duma w tobie wzrosła,
Ja nie mogę pojąć wcale.
Spojrzej w przeszłość, wspomniej dzieje,
Tych dwóch rodów śledź koleje:
Jeszcze konie, dziś tak harde,
Że wędzidła żują twarde,
W barbarzyńskich stepach wolne,
Nosić nawet szli niezdolne
Ledwie znały władzę jaką,
Kiedy osły pod kulbaką
Już wiedziały co usługi,
Już wiedziały co kańczugi.
Nikt z najstarszych nie pamięta
Wolnem nasze wielkie plemie,
Jakby z osłem wraz i pęta
Spadły niegdyś na tę ziemię.
Któraż rodzina liczniejsza?
Któraż, powiedz, bezpieczniejsza?
Gdy walki zagrzmi potęga,
Niszczy słonie, lwów umniejsza,
Osłów tylko niedosięga.
Grzbiet nasz zgięty, niełechliwy,
Ucho na dół, wzrok lękliwy,