Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/216

Ta strona została przepisana.

Czem zechcemy, tém go zrobię;
A kto Pudla sobie złowił,
Ten Niedźwiedzia staje blizko.

Osioł.

A w jakimże to sposobie?

Lis.

Znasz Małpę?

Osioł.

Raz mnie drapnęła.

Lis.

Ta małpa niegdyś młoda, zręczna, miła,
Na guwernantkę z Paryża przybyła,
I młode kozy w edukacyą wzięła.
Lecz wkrótce spełzły szlachetne zamiary;
Bo kiedy ona edukuje kozy,
Ją edukować zaczął kozioł stary.
Ztąd się wywinął cały poczet zgrozy,
Kozioł z rozpaczy poszedł na wędrówkę,
Małpa ze wstydu skrobała się w główkę,
Ale nie długo, bo przed końcem roku,
Była już pierwsza w gimnastycznym skoku.
Jednej przedstawy na dochód ochrony;
Między widzami stał Niedźwiedź zdziwiony.
Skoki urocze, koziołków tysiące,
Parły, wzmagały jego tchy gorące;
Bił łapą w łapę, aż wypróżniał salę,
A kiedy przyszło na saltum-mortale,
Co Prima-Donna ucięła z tapczana,
Niedźwiedź podbity upadł na kolana;
A nim następny zaświtał poranek,
U chodził z Małpą szczęśliwy kochanek.