Stronnictwo Lisa pchało naprzód Osła,
Aby intryga za tą tarczą rosła,
Stronnictwo Wilka w burzach czerpiąc życie
Słabości tylko mogło chcieć na szczycie;
Stronnictwo możnych w jednostki rozpadłe,
Sobie zawistne, na siebie zajadłe,
Pragnęło miejsce mdłej zwierzyć obronie,
Nim między sobą rozprawi się o nie;
W zamiarach zatem nie było różnicy,
Lecz nikt z tajemnej nie śmiał wyjść granicy,
Gdy ty ją łamiąc w gwałtownym sposobie
Wszystkich złączyłeś w nienawiść ku sobie;
Wszyscy jak jeden mszcząc się swej urazy
Tego, którego spodliły twe razy,
Którego w błocie twoja wzgarda grzebie,
Wznosząc do góry, wznieśli wyżej ciebie.
A więc, jak widzę, nic w świecie, nic zgoła
Z osobistości nie może wyjść koła.
Dobro ogólne, próżne tylko słowa
Które wytrąca rozmarzona głowa.
Być może.
Jakto? Te wyżyny, szczyty,
Któremi dumnie świat cały okryty,
Dziś, przed któremi nachylamy głowy
Jak przed początkiem gdzieś, jakiejś budowy,
Jest tylko wyrzut martwy i konieczny,
Który interes własny, ten kret wieczny