Ta strona została przepisana.
Jak czego chcecie, idźcie prosto do mnie
Rejent mój kuzyn — ufa mi ogromnie. (Odchodzi.)
Brytan-Bryś (do Konia.)
Nie, nie, mów co chcesz, sam zbytek zepsucia
Musi wyrzucić jaką iskrą czucia;
Znajdą się tacy, cc pojmą, uchwycą
I drogę prawą w przyszłości oświecą.
SCENA III.
Ciż i Pudel.
Pudel.
Cóż Ex-Rejencie, szanowny szłapaku,
Obrok prywatny pono nie do smaku?
Los twój podobno tyle cię zasmuca,
Żeś chwycił zamiar ostrzydz się na kuca. (Koń odchodzi.)
Brytan-Bryś (zastępując drogę Pudlowi.)
Słuchaj Pudliku, gdy w tej dziwnej dobie,
Każdy mniej więcej coś pozwala sobie,
Cóżbyś powiedział, gdybym i ja równie
Uległ chętce, co ciągnie gwałtownie
Chętce szlachetnej, pochwycić cię z góry
I na łbie twoim przeciągnąć fryzury.
Pudel.
Ach patrz! Wilk dusi... Jagnie bez obrony...
Brytan-Bryś (obracając się.)
Gdzie?
Pudel.
Tam za górą... (Uciekając.) Sługa uniżony.