Ta strona została przepisana.
Lis.
Ależ ja mówię o śpiewie.
Borsuk.
A, tak — ptaszyna to luba.
Ale Waści łapka gruba;
Czyś się zakłuł w radzie stanu?
Lis.
Nie lepiej coś i Waćpanu.
Pysk na bakier jakby czapka,
Czy przypadkiem jaka łapka
Nie zapadła w radnem kole.
Borsuk.
Atrytyczne to me bole...
I pod duszę szedłem właśnie.
Lis.
Ej! Co obwijać w bawełnę...
Niechaj Osła piorun trzaśnie
Za kopyto zdrady pełne!
Dwóch ministrów w jednej dobie!
Mnie stłukł nogę, mordę tobie.
Borsuk (z westchnieniem.)
I ząb wybił.
Lis.
Tam do kata!
Może ten... ten... obosieczny?
Borsuk.
Nieinaczej.