ten z nas wyszedł, co się do dworowania dał nakłonić. Dwa razy Pan Protôt podwoił mi czas służby za karę, a to nie była fraszka dzień po dniu być na służbie. Zjadł on za to parę milionów polskich djabłów, ale jak pierwsze nie pomogło, tak drugie nie zaszkodziło.
Książe najczęściéj stawał w jednym domu z Cesarzem, więc jeżeli tylko miejsce dozwalało i nasz salon tam bywał. Zawsze jeden pułkownik, Adjutant-Commandant, był na służbie a pod jego rozkazami dwóch, czterech oficerów sztabowych, czasém i więcéj podług spodziewanego ruchu. On oznaczał z listy służbowéj, który miał być: premier à marcher, second, troisième itd. Kiedy z missyą już przedostatniego wyprawił, wyséłał razem i Guida po kilku innych oficerów dając mu kartkę z nazwiskami powołanych. Oficer jadący z missyą odbierał rozkaz otwarty, podobnéj treści: „Kapitan R... uda się na F... G... N... do B... gdzie zastanie Marszałka A... któremu wręczy załączoną expedycyą.“ Najczęściéj sam Książe oddawał tę expedycyą, zwłaszcza kiedy potrzeba było jakiego objaśnienia. Czasem powierzano oficerowi wysłanemu treść listu, czasem wyprawiano dwóch i trzech w pół godziny jednego po drugim z expedycyą jednéj treści i w jedno miejsce, co miało znaczyć że droga nie pewna i że weźmie djabeł dwóch a czy trzeci dojedzie? Jeżeli w otwartym rozkazie było wyraźnie że oficer ma pocztą jechać, wtenczas udawał się on do kasyera, ten zaliczył pieniądze z których wszakże za powrotem trzeba było się wyrachować, podając rachunek na drukowanéj kartce wręczonéj wraz z pieniądzmi. Pocztą
Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/044
Ta strona została skorygowana.