Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/132

Ta strona została przepisana.

skie dary i muszą mieć swoją przyczynę. Wiara w konieczność przyczyny jest to jedna z najmocniejszych podpór w podróży życia.
Deputacya złożyła Księciu mnóstwo komplementów i kilka tureckich sztandarów znalezionych w arsenale lwowskim...
Przed stodółką, koło mostu na rzeczce płynącéj do Wisły, stał wóz długi przykryty, zielono malowany, z dużym wzdłuż wieka napisem: Furgon 2go pułku piechoty. Furgon w obozie jest zawsze celem zazdrości, bo staje się domem, pałacem. Pod nim między kołami, obszerna sypialnia, bezpieczna od słoty i gorąca — przy boku sala jadalna, ale że z nią razem i kuchnia, przeto raz z jednéj, a raz z drugiéj strony, podług wiatru. Z tyłu lada derka w górze wiekiem przyciśnięta, a w dole dwoma patykami podparta, wygodną staje się komnatą. Pod dyszlem zaś, ile na nim rozwieszonych płaszczów i koców, tyle gabinetów, w których siodła, juki, sakwy służą za stoły, sofy i wezgłowia. O kilka kroków naprzód, przed karabinami złożonemi w kozły, grenadyer na straży brał za broń przed przechodzącymi oficerami, albo sparty na niéj odzywał się do rozmowy, przerywanéj głośnym śmiechem, co się dobywała z różnych punktów furgonu, jakby z trojańskiego konia.
W téj stodole była kwatera Pułkownika Stasia Potockiego. Tam w kole wojskowych, z których każdego uważałem za Vice-Napoleona, słuchałem całą duszą świetnych czynów naszej armii. Słuchałem i różnych dykteryjek garnizonowych i obozowych zupełnie dla mnie nowéj treści, a jeszcze nowszego