Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/148

Ta strona została przepisana.

pał w swoim grochu kilku żołnierzy. Okropna zniewaga, straszna swawola, a jednak prawdę mówiąc, lubo winni zostali ukarani, nie wzbudzał ich występek między oficerami należytego oburzenia.
Pod Warszawą zaś Kuszel, Kapitan huzarów, pijany, przeczuł metodę Prischnitza, kiedy szlachcica jadącego w dzień ciepły w futrze, kazał z futrem wciągnąć do Wisły, aby się z nim razem kąpał.
W Chełmnie w obec oficera, a co więcéj jednego z mnichów, kapral Czerkieski kapralowi Bilińskiemu dał ślub w zakrystyi.
Inni Pułkownicy, żyjąc w przyjaznych stosunkach z obywatelami, przytłumiali na miejscu zdarzające się wybryki swoich podkomendnych, ale Pan Adam Potocki, jak to wyżéj w historycznéj nocie miałem honor powiedzieć był szlafmycą. Miał żonę, a żona siostry... suprème bon ton! Elegancya wielka, fuma wielka, większe nawet niż dochody. Te damy otoczone najświetniejszą młodzieżą ich towarzystwa lwowskiego przemienioną nagle w korpus oficerów 11go pułku, nie dbały o parafiańskie znajomości. Traktowały z góry i cięły bez litości, co się nawinęło, do czego im nie brakło na ostrych żądełkach. Obywatelki zatém, jeżeli lubiły korpus oficerów, nie lubiły sztabu, obywatele zaś nie lubili ani sztabu, ani zbyt czasem grzecznych oficerów. Każda więc skarga szła prosto do ministra wojny Księcia Józefa.
W kilka dni po zawieszeniu broni oddawszy depeszę Jenerałowi Fiszer w Krakowie, usłyszałem od niego ogromną burę. Łajał we mnie skromnym Podporuczniku Pułkownika i pułk cały. Slusarz przewinił a kowala powieszono. Zbity z terminu niespo-