Podobne pomięszanie zmysłów dotknęło jenerała Kopcia w niedocieczonych jego cierpieniach na Syberyi. — Poznałem go w Warszawie 1820 r. Przyszedł do mego brata Maxymiliana; długo rozmawiał bardzo rozsądnie, ale gdy wspomniał o swojéj niewoli, nie wyszło pięciu minut, już w swojéj podróży po Syberyi stawał na szczycie jednéj góry, zkąd się na szczotkach spuszczano. — Tam była granica jego rozumu. Co daléj mówił, nie miało żadnego związku. — Mój brat powiadał mi, bo bawił w Puławach wtenczas, kiedy tam Kopeć przyjechał zaraz lub wkrótce po swoim powrocie z niewoli, że Księżna Jenerałowa Czartoryska zleciła kilku osobom uporządkować jego opowiadanie ile możności, ale nie było podobieństwa. Nawet gdy chciano skreślić mapę podług jego wspomnień, on chciał aby zawsze rysowano góry z profilu, jedne za drugiemi. I ten nieszczęsny miał zostawić pamiętniki!!! I Mickiewicz rozwodzi się nad niemi! A jednak Mickiewicz żył z osobami, co znały bardzo dobrze Jenerała Kopcia. — Wierzże tu owoczesnym pisarzom! — Nie, ówcześni mogą tylko materyałów dostarczać, a dopiero późniéj sąd światły, oczyściwszy je z błędów mimowolnych i z błędów natchnionych duchem stronnictwa, może utworzyć prawdę dziejów.
W tych czasach pojawił się Pamiętnik Jana Sagatyńskiego — Pazia (?) Stanisława Augusta. — Urodzenie Sagatyńskiego jest dotąd zagadką. — On dawał do zrozumienia, że był synem króla, drudzy mówili, że wielkiego koniuszego Kickiego. Tak czy siak, ród jego nie uprawniał go do zaszczytnego urzędu Pazia. — Sagatyński był to patentowany bufon
Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/213
Ta strona została przepisana.