Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/216

Ta strona została przepisana.

ona bowiem przeistoczyła i rozszerzyła ogród w Beńkowéj-Wiszni. Oprócz lip, szczątków ulic sklepionych w czworobok, wszystkie starsze drzewa jéj ręką sadzone. Dlatego ten ogród dzieci moje szanować powinny. — Te kilkanaście świerków przy ścieżce wiodącéj na dół do studni, był to kląbik przez nią zasadzony, złożony z dziewięciu świerków, liczby żyjących wówczas jéj dzieci... Trudno teraz rozpoznać, które to te najpierwsze świerki.
W rok niespełna po śmierci naszéj Matki, bracia moi starsi, Biegański i Trawiński wyjechali do Warszawy, by wstąpić do Wojska Polskiego. Mój Ojciec przeniósł się na stałe mieszkanie do Lwowa, lato tylko, przez parę lat na wsi przepędzał.
1808 roku, siostra moja Ludwika poszła za Antoniego Rozwadowskiego. — Jeżeli obowiązki córki, żony, matki, pełnione z poświeceniem nieustanném ściągnąć mogą promyk świętości, pewnie on świeci nad duszami sióstr moich Ludwiki Rozwadowskiéj i Cecylii Jabłonowskiéj. Ich ciche cnoty przesuwały się niezważane, bo same nie zdawały się mieć pojęcia swojéj wartości...
Ludwika po śmierci męża (1813) została z dwojgiem dzieci, bez majątku prawie, powróciła więc w dom ojcowski. — Kiedy synowie rozstrzeleni na wszystkie strony, rzadkiém byli towarzystwem dla starego ojca, ona z wzrastającą pod jéj opieką Cecylią, otaczała go niczem niezmordowaną troskliwością. A gdy i Cecylia poszła za mąż, a ojciec coraz częściéj zapadał na zdrowiu, ona i ona zawsze nieodstępną była i ona oczy mu zamknęła (1828 r.). Żyła jedynie w swoich dzieciach, za ich ciasném