Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/232

Ta strona została przepisana.

186. Są dramata serca, których nikt drugi ani zrozumieć, ani pojąć nie może. Te raki nurtujące duszę, są boleśne lecz znośne o ile zostają tajemnicą. Biada temu, który chciałby otworzyć ranę. Nie wyleczy a powiększy cierpienie.

187. Tobie dobrze, a mnie źle: nie chciejże mnie przekonać, że inaczéj być nie może.

188. Ty masz, on zazdrości; zostawże mu zazdrość, żeby i on coś miał.

189. Ten się kłopocze tem co ma, tamten że nie ma; kłopot zawsze, wolę jednak pierwszy.

190. Narowistym koniem pośpiech niemożebny.

191. Jak woźnica zaśnie wywali i na gładkiej drodze.

192. Do dobrego konia trzeba dobrego jeźdźca, inaczej wkrótce się rozstaną.

193. Lepsze zrobi płótno dobry tkacz na złym warsztacie, niżeli zły tkacz na dobrym.

194. Dziwi się, że nie wygrał na loteryi lubo nic nie postawił „bo od czego szczęście?!“ Tak dziwi się ten, co się niczego nie dorobił a nic nie robił.

195. Jesteś nieuk, próżniak, hulaszcza, cóż świat temu winien, czemu nań narzekasz?

196. Nie co kleisz, ale czém kleisz trwałość zapewnia.

197. Powiedz z kim sprawa, powiem jak sądzić.

198. Nie ten głupi, kto źle sądzi, ale ten, co go sędzią zrobił.

199. W rozpaczy za nieboszczykiem spadkobierca wali głową o... poduszkę.

200. Droga zawsze żona ale w karnawał najdroższa.