Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/241

Ta strona została przepisana.

334. Trudniéj dziś o dobrego szewca niż o męża stanu.

335. Myśląc o autonomii konia zagwoździł.

336. Kaśka się zaczytała, o podoju zapomniała.

337. Na trzech nie interesowanych optymistów dwóch przynajmniej głupich.

333. Unikaj ciżby, bo nie pójdziesz tam gdzie chcesz.

339. W ciżbie mało kto wie, co ją pcha.

340. Bez wiary niema siły.

341. Wielki to rozum poznać chwilę gdzie opór daremny.

342. Nie buduj na bagnie nim je osuszysz.

343. Niebaczny, kładziesz gzymsy a mur pęka.

344. Prosto ze szkoły poszedł w apostoły.

345. Duży pęcherz póki wiatrem nadęty. Wiatrem żyje, wiatrem ginie.

346. Zarozumiały człowiek toczy w pędzie swoją obręcz, którą mu tylko gwałtem wytrącić można.

347. Pomostem staje się ten, co już i milczeniem protestować nie umie.

348. Naród, który niema siły i woli powiedzieć łotrom, że łotry, nie wart być narodem.

340. Podzięka ojczyzny i miliony w kieszeni, to dwa grzyby w barszczu.

350. Wiatr nie sieje, blask nie grzeje.

351. W rycerskiéj swojéj pogoni, cała nadzieja, że nie dogoni.

352. Nim się oglądniesz, on już z tamtéj strony.

353. Prędko się zerwał, jeszcze prędzéj chorągiewkę zwinął.

354. Długo się buńdziuczył i wystrzelił jak z klucza.

355. Cieszyła się wiecha że wysoko stoi.