Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/250

Ta strona została przepisana.

504. Żądza popularności pcha w labirynt; sam nie wiesz gdzie zajdziesz.

505. Nie stronnictwa pętają cywilną odwagę, ale chwiejni przyjaciele.

506. Miłość ojczyzny cicha bo głęboka, głęboka bo z wiecznych źródeł. Patryotyzm przybyszów głośny ale téż i wątpliwy.

507. Niktby nie uwierzył ile tam śmieci z dna rzeki wypływa gdy ją burza zamąci.

508. Dla starca co było: srebro, co jest: cyna, co będzie: ołów.

509. Bywają śmieszności godne szacunku.

510. Mało dziś elegantek, ale mnóstwo najmodniejszych, najwykwintniejszych, najkompletniejszych koczkodanów.

511. Gdzie moda panią, rozum sługą.

512. Kochany mężu, strzeż żony i siebie od zbyt wesołéj przyjaciółki.

513. W sercu mądrość kobiety.

514. Moja panno wolisz nie czytać, niż czytać to, czego nie rozumiesz.

515. Między Dumasem a Kantem zagrzęzła biedaczka.

516. Daj Tatuniu mniéj posagu a więcéj rozsądku.

517. Niedowcipna złośliwość kulak pod nos kładzie.

518. Rozigrane ciele co wierzgnie to się potknie.

519. Choćbyś go wziął między szruby nie wyciśniesz z niego zdania.

520. Kto się często cofa, często koziołka wywraca.

521. Plotka jak ćma, póty się kręci przy świetle, póki sobie skrzydeł nie osmali.

522. Człowiek skłonniejszy do nagany, niż do pochwały, bo przez to powiada, że mógłby zrobić lepiéj.