Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/260

Ta strona została przepisana.

664. Łżesz, szczekasz, gryziesz w sam raz tyle, Jak trzeba na redaktora nędznego dziennika.

665. Najdzielniejszym sprzymierzeńcem zwycięscy przeciwnika głupstwo.

666. Co pan umiesz? — Umiem wszystko. — Naprzykład? — Umiem pisać o wszystkiem. — Ale treść, ale sens, mój Panie. — To już rzeczą czytelnika nie pisarza.

667. Zdaje się, że tylko dlatego pragniemy postawić krajowca na wyższém stanowisku, aby go łatwiéj kamienować można.

668. Na jednego, co wyrzekł: trzeba, trzystu potém powie: trzeba było.

669. Każdy człowiek ma trzech głównych wrogów: jednego w górze, drugiego na dole, trzeciego z boku. Pierwszym jest siła, drugim bojaźń, trzecim zawiść.

670. Ścigał pieniądze a złapał nędzę.

671. Źli ludzie tém najwięcéj szkodzą, że obłudą i oszustwem wstrzymują dobrych od dobrego.

672. Datek, na niewdzięczność zadatek.

673. Słuchając przesadnych pochwał pytasz się nieraz sam siebie: Może to pochlebstwo? Ale najczęściéj odpowiesz w końcu sam sobie: Nie.

674. Nienawiść krzemień, wdzięczność kamfora.

675. Zanadto jesteś zawsze mego zdania, abym ci mógł ufać.

676. Karnawał nieustający, wszędzie reduty, same maski. Głupcy tylko i poczciwi ludzie nie mogą odgadnąć, kto pod larwą.

677. Zimny ogień, suchą wodę i gazeciarską prawdę