Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/261

Ta strona została przepisana.

kto by znalazł, niech się zgłosi a otrzyma sowitą nagrodę.

678. W zaciszu domowém największém dla małżeństwa niebezpieczeństwem mnóstwo gorsecikowych Putifarek — a o Józefa zawsze trudno.

679. Mężowie w klubach, żony nudzą się, niedziw, że za domem szukają rozrywki.

680. Nie rozwijaj żagli póki kotwica na dnie, bo połamiesz maszty, a nie ruszysz z miejsca.

681. Na tym świecie niezawodnie lepiéj rentuje się złe niż dobre; może kiedyś bilans nastąpi.

682. Zanadto wymowny, zanadto śmiały, zanadto zuchwały. Dla Boga! Wstrzymajcie go, jak przyjdzie do dzieła, bo pewnie ucieknie.

683. Rozchód przed dochodem sto mil przodem.

684. Bardzo wielka parada często na lodzie osiada.

685. Ucieka nędza przed tym, co oszczędza,
Ale kto trwoni, wkrótce ją dogoni.

686. Wolność! Braterstwo! Ojczyzna! Ba, Wiara!
A koniec: Co dasz? To dziś grunt, to miara.

687. Tak czy siak, wleziesz w sak.

688. Wybrano posłem wielkiego osła. Zjeżdżano się zewsząd, aby poznać, nie posła, ale tych, co go posłem wybrali.

689. Z każdéj pochwały danéj komu innemu chwalący bierze połowę, bo jużci przypuszczać trzeba, że tylko złotnik rozpoznać może złoto od szychu.

690. Starzy częstokroć bajdurzą, to prawda, ale i młodzi lubią zanadto kłaść wszystko na karb spróchniałych przesądów. A są jednak prawdy, które bezkarnie zmienić się nie dadzą, jeżeli mają żyć dłużéj jak jednę wiosnę.