Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/269

Ta strona została przepisana.

804. Chcieć latać, kiedy skrzydeł brak,
Dowód głupstwa, tak czy siak.

805. Demagogi w ciągłéj gorączce, nieustające mają pragnienie.

806. Kiedy demagog wyrzeka się wściekle ściganej popularności? Wtenczas kiedy mu idzie o własną jego skórę.

807. W złości saméj własna jego pomsta.

808. Gdzie dzienniki, tam wykrzyki,
Gdzie koleje, tam złodzieje.

809. Z paszkwilantem zawsze zdala,
Nie bij w pysk, bo wala.

810. Główne dwa grzechy ma teraz Galicya: jeden że dzienników nie przekupuje, drugi, że dziennikarzy nie karci.

811. Od biurokraty do demokraty dziś przejście nie inne jak z deszczu pod rynnę. Pierwszy działa wstecz, drugi woła: precz! Pierwszy próg, drugi wróg, — swobody i zgody wieczny wróg.

812. Szczekasz głośno, kąsasz milczkiem,
Skończysz złotem albo stryczkiem.

813. Udawał pana, teraz liczy szkody
Radykał z niego jak najczystszéj wody.

814. Dął, szumiał, hulał, teraz w kułak śwista
Dawniej pan z panów, dzisiaj komunista.

815. Do wszystkich wad naszego dawnego społeczeństwa, nowa dołączyła się jeszcze: Bezwzględny egoizm ogłaszający się świętą miłością Ojczyzny.

816. Dosyć wymienić nazwiska niektórych dzisiejszych koryfeuszów patryotyzmu, a musimy boleśnie zawołać: Biedna Polska! Tych pokur-