Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/017

Ta strona została uwierzytelniona.

Czas przestać zamki budować na lodzie,
Czas o istotnéj pomyśléć swobodzie.
Pomyśléć łatwo i myśléć nie wadzi
Lecz gdzież jest droga, co do niéj prowadzi?
Ja powiem szczérze, że w szaréj godzinie,
Gdy z lulką w ręku siędę przy kominie
I moją przyszłość chcąc roztrząsnąć ściśle,
Tak mocno ważę, tak głęboko myślę,
Zadaję, zbijam, bronię zdania własne,
Aż się zapomnę i nareszcie zasnę....
A gdy żar pryśnie, lub kłoda się stoczy
I ja się zerwę przecierając oczy,
Znów daléj myślę i myślę i myślę
A gdy świat cały obiegnę, określę,
Czy z sobą w zgodzie, czy się z sobą kłócę
Zkąd wyruszyłem, tam na końcu wrócę,
To jest, że co złe, to trzeba odmienić,
Wierz mi, dalibóg trzeba nam się żenić.
Prawda to wielka wszystko ma dwie strony,
Bywa i kłopot obok lubéj żony;
Dziś sam co robię, to dla siebie robię,
Zdaję rachunek lecz samemu sobie
I acz w mych dziełach będzie błędów wiele,
To się tak wyśpię jak sobie pościelę;
Ale gdy żona, gdy dziatki obsiędą:
„Tato pieniędzy!“ przebąkiwać będą,
A Tato goły kręci się i wzdycha.....
Ach Dominiku! Fe! To źle u licha!
No, między nami, i to nie są plotki,
Że mamy wszyscy na czole łaskotki,
Gdzie czasem nie chcąc, gdy się człek podrapie,
Zkąd i jak nie wié za wyrostek złapie.