Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/036

Ta strona została uwierzytelniona.

Głogi bez liści i wyschnięte wrzosy
Wietrzyk nawet nie porusza.
Uszła czująca lub zamilkła dusza,
Aż nareszcie głos wabiący
Jak lutni dźwięk drzący
Co na wieszcza lichym grobie
Wiatr wytrąci w nocnéj dobie,
Umilkł, zniknął w wiecznéj ciszy;
Żeglarz już serca w swém łonie nie słyszy
Westchnął i okiem rzucił w koło siebie
Już ni głosu, ni promienia;
Jeden tylko obłoczek sunął się po niebie
Obłoczek wspomnienia.




ŚPIEW ŻAŁOBNY.[1]




Już cię niema moje dziecie,
Już cię niema na tym świecie,
Już się jutro razem z zorzą
Twoje oczka nie otworzą.
O, Róziuniu moja miła,
Już nie będziesz się bawiła,
Nie uściśniesz mnie rączkami,
Nie rozczulisz twemi łzami,
Nie ucieszysz swą swawolą,
Nie popieścisz twojéj matki,
Sama będę pośród chatki,

  1. Na śmierć dwunastoletniéj córeczki siostry autora, Pani Konstancyi z Fredrów Skrzyńskiéj. Naśladowanie śpiewu wiejskich kobiet kiedy śpiewając płaczą czyli zawodzą.