Z jego wolą silną zgodę
Dla nas biednych serc pogodę,
Bo aniołkiem jesteś w niebie
Nasz Stefuniu, duszko droga!
Dlaczegoż za tym światem tęskném rzucam okiem?
Już idę do spoczynku utrudzonym krokiem,
Wszystkie liście opadły z rodzinnego szczepu
I mnie do grobowego niedaleko sklepu.
Dlaczegoż osłonięty już wieczornym zmrokiem,
Dlaczego za tym światem tęskném rzucam okiem?
Dlatego drogie dzieci, dzieci ukochane,
Z nieba w duszę rodziców światełka zesłane,
Bo z ostatniem westchnieniem w przybytek wieczności
Zabiorę wam ze sobą ten ogrom miłości,
Te wasze w mojém sercu zebrane klejnoty;
Uniosę i te skrzydła ochronnéj pieszczoty,
Które jak u kolebki w lulającym śpiewie
W każdéj waszéj boleści, w każdym łez wylewie
Wiały zawsze miłością w rodziców objęciu,
I niosły zawsze ulgę biednemu dziecięciu.
Wszystko, czego nikt nie da zabiorę ze sobą,
Dlatego serce moje okryte żałobą,
Dlatego rwiącym życia niesiony potokiem
Na świat waszéj przyszłości tęskném rzucam okiem.