Gdy swą kochankę spostrzega,
Z szarpiącem czuciem dobiega,
Na kolana przed nią pada.
„Hedwigo! — rzekł cichym głosem —
„Przestań płakać nad mym losem;
„Zdzisław, twój Zdzisław nie w grobie,
„Jego życiem miłość twoja,
„Tu jest — tu klęczy przy tobie,
„Hedwigo! kochanko moja!
Wstaje Hedwiga — głos znany
Gdy się odbił o jej uszy,
Łzę wyrwał i ulżył duszy —
Wznosi wzrok swój obłąkany,
Wzdycha, drżącą dłoń podaje,
Lecz Zdzisława nie poznaje
I tak mówi do rycerza:
„Mile głos twój w sercu bije,
„Ciężką boleść w niem uśmierza,
„Ale Zdzisław już nie żyje.
„Niechaj matka go nie czeka,
„Niechaj siostry za nim płaczą,
„Już go więcej nie zobaczą,
„Już krwią zaschła mu powieka.
„Patrzaj, patrzaj, w srebrnej zbroi
„Cień Zdzisława oto stoi.
„Lecz niestety już się kryje —
„Chodź rycerzu, ach chodź ze mną,
„Mile głos twój w sercu bije,
„Jutro znowu przyjdziesz ze mną.