Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/088

Ta strona została skorygowana.

Ziemia cicha, niebo czyste,
Mgły opadły, a jutrzenka
Pozdrowienie światu śle.
Z jasnej góry naszej świętej
Schodził człowiek bosą nogą
I paciorek zmawiał swój;
A uboga na nim szata
I pielgrzymi w ręku kij.
Jak się zowie, nikt nie zgadnie
Zkąd przybywa, nikt nie powie;
A gdzie idzie? — idzie w świat.
Idzie żebrać nie szeląga,
Nie pokarmu, nie pokoju,
Nie spoczynku w cichym śnie;
Lecz miłości żebrać idzie
U braci dla braci brat.
Jedno słowo, jeden uścisk,
Choćby łezkę, choćby uśmiech,
I zgadniętą nawet myśl,
Wszystko przyjmie, wszystko schowa
Do skarbonki swego serca,
Aby rosnął święty skarb,
Bo miłości jedno ziarnko
Milionowy daje plon.
Poszedł pielgrzym w czarne bory,
W ostre skały, dzikie jary;
Gdzie wilgotny, wieczny zmrok;
Śród odmętu, śmiechu, kłótni
I swawoli rozuzdanej
Przy ognisku łotrów siadł;
Rzekł: „Bóg z wami,“ a łotrowie
Milcząc stali zbici w kłąb.