Ukląkł pielgrzym przy kolebce
I gorąco Boga prosił,
By rodzicom pomoc dał;
Potem powstał, wziął za ręce
I do łona ich przycisnął,
I zapłakał z niemi współ,
Od kolebki odprowadził
I jak ojciec do nich rzekł:
„Wielka miłość w sercach waszych,
„Lecz namiętnie wydobyta,
„W jeden tylko zbiegła punkt;
„Jakby cienka grudka złota
„Cała leży w téj kolebce,
„Tam wasz oddech, tam wasz świat;
„Jak kolebkę śmierć wypróżni
„Nie zostanie w sercach nic.
„Lecz z miłości złotéj grudki
„Snujcie jakby z pajęczyny
„Nieskończoną, cienką nić;
„A za krańce waszych murów
„Na rozległe wkoło strzechy,
„Na zagrody nędznych chat,
„Na wędrowne koczowiska
„Rozciągnijcie złotą nić.
„A miłości waszéj ogniem
„Zamiast jednéj tu iskierki
„Zajaśnieją krocie gwiazd;
„Jakby wstęgą was okrążą,
„Jak rodziców was pozdrowią,
„Dla was z wami będą żyć.
„Téj rodziny, tego życia
„Nie przeżyje żadne z was.
Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/092
Ta strona została skorygowana.