Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

Aż rozdarte w końcu lądy
Nowym torem puszczą prąd.
Wstają — silniéj mieczem biją.
I już czarna spiekła krew
Na pancerze bryzga z ran.
Każdy odpór, każde ciecie,
Zmniejsza siłę, zwiększa zapał;
Śmierć ich hasłem, celem śmierć.
Znikła zręczność, znikła sztuka;
Raz po razie miecze tną,
Tną na przebój broń nie broń.
Niczem teraz dostać cięcie,
Byle tylko ciąć i wroga,
Niczem umrzeć, byle z nim.
Pękły chełmy, pękły, zbroje,
I wzajemny mieczów raz
Obu łączy w jeden zgon;
Padli — i już stygły zwłoki,
A lud jeszcze w głuchej ciszy
W krwawe trupy wlepiał wzrok.


r. 182*



MODLITWA MOJA.

O Boże! Boże łaskawy!
W długiéj drodze mego życia