Zawiędły, długi i żółty
Krawiec słynny z rady, swady,
Kochał ludzi, lubił miód.
Przyciasny na nim tużurek,
I pluderki do pół łydki,
I bucięta nie bez dziur.
Miał włos rzadki, nizkie czoło
I tabaki pełny nos.
Czy radził, czy się z kim spierał,
Czy też bajki opowiadał,
Jak perełki sypał z ust;
Dlatego wolał pan Melchior
Kontrowersa długosłowne,
Niż pięściowy krótki spór;
Ale przez to nie dał sobie
W kaszę dmuchnąć komubądź.
Nie sprostał w sile bynajmniej
Temu, z którym szedł w zapasy,
Bo szewc Marek, był to lew.
Lecz umiał finfę zakurzyć,
W głowę mierzyć, w brzuch uderzyć,
Zażyć z mańki, zwalić z nóg.
Mądry, chytry, zwinny, giętki,
Jednem słowem istny wąż.
Ach, piękny był też to widok
Dla każdego uczciwego,
Jak się biło takich dwóch!
Co chwycą to się odtrącą,
Palnie jeden, odda drugi,
Zawsze kwita, raz za raz.
I stanęli i spoczęli,
Jak dwa miechy na się dmą
Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/116
Ta strona została skorygowana.