Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/124

Ta strona została skorygowana.

„Jak w chodaku język szedł.
„Mówiłem więc: Niech nie porwą,
„Waść zasłyszał: Niech mnie porwą
„Niezawodnie było tak.
„Zresztą wolność pijanemu,
„Pijanego prawa znam.“
„W tem Waszeć wielce się mylisz,
Odparł diabeł z uprzejmością,
„Bo pijaństwo nasza sieć.
„Co w nią padnie, na pół nasze,
„Każde słowo corografem:
„Jak uchwyci który z nas,
„A co piekło raz zapisze,
„To nie zmaże żadna moc.“
Powtórnie szewc się poskrobał,
Boć to z diabłem, nie jak z krawcem;
Lecz po chwili znowu rzekł:
„Mam jeszcze buty w robocie,
„Obiecałem na niedzielę;
„Jak nie oddam będzie wstyd.
„Nasz Pan Sędyk boso chodzi,
„Sfolgujże mi cztery dni“.
Bies kiwnął głową z uśmiechem
I ramiona ściągnął w górę,
Jakby mówił: Co za myśl!
„A zjedzże diabła gałganie!“
Krzyknął Marek, lecz czem prędzéj
Zaciął zęby, czapkę zdjął,
I pokornie prosił daléj:
„Panie diable, jestem twój.
„Pozwolże wejść mi do domu,
„Chciałbym szydła i kopytka