Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/130

Ta strona została skorygowana.

Niby jaki inny świat.
Zniknęła zawiść, nienawiść
I próżniactwo i pijaństwo,
Myślałby kto, że to raj,
Odkąd diabeł siedział w kozie,
A już temu minął rok.
Baltazar, Melchior i Marek,
Jakby dzieci jednéj matki
Zamieszkali wspólny dom.
Majstrowie, jakich poszukać,
W konsyderze stali wielkiéj,
U sąsiadów na mil pięć:
Dziś przed nimi czapkowano,
Bo z nich każdy tego wart.
Baltazar teraz miast „tedy“
Mawiał często: a więc tedy;
A jak w swój Uhnowski dom
Z odpustu z Rudek raz wrócił,
Z tandem tedy dał się słyszeć,
Ale szczędził owych słów,
Casus tylko wielkiej wagi
Mógł je wyrwać z jego ust.
W rzemiośle kroczył z postępem,
Bo bawełnę do lnu mieszał,
I przecudne płótno tkał,
To szedł też towar daleko,
Sięgał Mościsk, ba Chyrowa,
Wszędzie dobry odbyt miał.
Tkacz Baltazar, perła tkaczów,
Zebrał sobie piękny grosz.
Pan Melchior utył cokolwiek,
Półkoszulki w święta nosił,