Byłeś kiedy przyjacielu świadkiem wyjazdu uczciwego obywatela z domu w daleką podróż? Nie byłeś nigdy. — Będziesz nim niezawodnie. Przyjdzie czas, przyjdzie, kiedy jak Astolf zostaniesz w niwecz obrócony gwarem, tartasem, hałasem, który niestety, sam wznieciłeś. Siedział przy kawie, fajeczka w ręku, jeszcze słońce nie zeszło; od lat sześciu a może i więcéj, tak zamąconego nie pożywał śniadania. Trzy razy wstała Amalia od stolika, trzy razy kawa chlupnęła mu na żółty szlafrok — wstała raz czwarty i pchnęła nogą lulkę tak mocno, że z otwartą gębą przyskoczył do zwierciadła: Zęby! zęby! wielkiém szczęściem jeden tylko był uszkodzony nieco. Drzwi, drzwiczki, szuflady, szufladki, wszystko co zamek nosi, wszystko stało otworem, i jak kiedy:
Eol swe dzieci, z podziemnéj czeluści,
Na zgubę świata, jednym tchem rozpuści,