Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/211

Ta strona została skorygowana.
TEATR.

Jaki ścisk na parterze, rzekła Amalja, wychylając się z loży; i kiedy spuściwszy szal z ramion, przecierała spotniałą perspektywkę, Astolf tymczasem wysuwał krzesła, aby mógł wygodniéj nogi wyciągnąć. Ledwie zasiadł, nos utarł, płaszcza poprawił, drzwi otwierają się z hałasem, i ściągają jego oczy na wchodzące damy. — Kochana Amaljo, jeszcze w progu odezwała się Atanazja, zapraszam się do twojéj loży, moją odstąpiłam ciotce, która dopiero co przyjechała, i oto ci prezentuję panią Gołębiowską, jéj sąsiadkę. Rada, nie rada musisz nas przyjąć. — Z duszy, serca, odpowiedziała Amalja, jest dosyć miejsca dla wszystkich. Wysunięte dopiero krzesła, musiał Astolf znowu poustawiać. Zasiadła Amalja, Atanazja i w środku nie zbyt szczupła sąsiadka; jéj synek zaś, koło siedmiu albo ośmiu lat mający, w szubce srokatéj z białym futerkiem, z otwartą gębą i wilgotnym nosem, wylazł nieproszony na wysokie krzesło, stojące za Amalją. Chwie-