Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/234

Ta strona została skorygowana.

— Nie, nie, proszę tak nie tłomaczyć; ja tylko mniemam, że nic bardziéj drażniącego dla niespokojnéj duszy, jak spokojność powszechna; dla tego to może, cierpiący znajduje jakąś ulgę w tańcu, kiedy wszystko co go otacza, żyjące a nawet nie żyjące, odurzający zawrót dzieli. Lubię, walcując widzieć kręcące się ze mną wyprostowane matki, czuwające ciotki, drzymiące guwernantki, niebo i ziemię, słowem: świat cały. I czyliż nie słusznie?
— Niewiem, lecz z tego, to tylko można wnosić słusznie, że taniec jak i wszystko, ma swoje dwie strony. Ja lubię taniec dla tego, że się tańcuje; przy dobréj muzyce, gotowam i z krzesełkiem sam na sam skakać po pokoju.
— Dla czegóż z krzesełkiem, mając męża? odezwał się zbliżony Emil; lecz taniec nie dozwolił mu czekać odpowiedzi, a Alfred mówił daléj:
— Oświadczenie dla tanecznika nie bardzo pochlebne; zwłaszcza, że my mężczyźni wybierając do tańca, zwykliśmy podług serca wybierać.
— Znasz Pan tę panią w niebieskich piórach?
— Nie mam honoru.
— Wczoraj pozwoliła swojemu synkowi wybrać sobie gruszkę z koszyka; poszedł Józio, brał jednę po drugiéj, i zjadł do ostatniéj — zatem, także wybrał, z tą tylko różnicą, że nie z wszystkich, ale wszystkie.
— Lecz są do zachowania pewne względy, podług których...
— A więc podług serca.
— Tu miejsce powtórzyć: każda rzecz ma swoje