Astolfa, że o jego wieczorach w całém mieście mówiono.
Na jednym z takich wieczorów, zawiązał się projekt grania komedyi na dochód ubogich. Amalja z razu żadnéj roli przyjąć nie chciała, ale Atanazja, tak umiała chwycić śmieszną stronę w opieraniu się podobném, przypisując źródło tegoż, zwykłéj zazdrości mężów i tak, różne stąd wynikające domowe sceny, szydersko umiała wystawić, iż Astolf nakoniec, który już wstawać zaczął, sam żonę ledwie że nie zmusił do grania, i sam jéj rolę z książki wypisał. Jedno i drugie nie przyszło mu tak łatwo jak się zdaje; bo jeżeli leniwy i niewprawny w wyraźném pisaniu, pocił się krwawo przez kilka wieczorów, nie mniéj kosztowała go i ofiara przyniesiona powszechnemu mniemaniu, mimo wewnętrznego głosu własnego przekonania.
Zaczęły się próby, na które Astolf zawsze towarzyszył żonie. Wkrótce na pamięć umiał prawie całą sztukę; byłby z nudów umarł przy wieczném [...][1] powtarzaniu, gdyby jego zazdrość — dotychczas zaledwie tlejąca, teraz ciągle draźniona — nie [...]ywała go w nieustającéj gorączce; Alfred, [...] mówiąc, swojém postępowaniem silnie ją [...], a Amalji oddanie się duszą i sercem téj [...]bawie, nie przyczyniało się także do jéj uspokojenia. — Miejsce tu jest może poniekąd, małą uczynić uwagę: że łatwo kochającą żonę i na śliską za sobą pociągnąć drogę, ale raz w ruchu — gdzie ty się suniesz, ona pędzi jak na łyżwach!
Niczem nie byłyby jeszcze: te ciągłe schadzki odwiedziny w każdéj porze, wyłączne zajęcie się
- ↑ Ten wyraz i kilka następnych nieczytelnych.