Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/252

Wystąpił problem z korektą tej strony.

sobą, powtarzanie z ról miejsc stosownych z dodatkami, które w każdym innym razie, nie mogłyby jak tylko źle być przyjęte, a co gorzéj: oswojenie si ze słuchaniem tychże — niczem, gdyby nie te w pół oświecone kulisy — owa nieprzystępna mężom świątynia! — Dlatego budka suflera, bliższa dzialania, zdawała się być — strategicznie biorąc — stanowiskiem arcykorzystnem, które téż Astolf zająć nie omieszkał. Przyjął obowiązki suflera. Ale kiedyż rozum ludzki, objąć naraz może wszystkie zwroty, jakim każda rzecz podlega? przewidzieć, skutki każdéj przyczyny? — Łatwiéj kanonikowi Pękalskiemu przy stoliku pani Magduszewskiéj, pewną chwycić kombinacją z dziwacznego kart układu, niż zazdrosnemu mężowi chwycić wniosek ze zdarzeń, które jeszcze w kłąb splątane w ciemnéj spoczywają przyszłości. — Nie dość zatem, że Astolf na próbach ciągle był łajany za nieustanne rostargnienia kiedy Amalji nie było na scenie — fałszywe bowiem poddawał słowa aktorom, jako to: zamiast lubię, czubię — zamiast czekał, szczekał — zamiast kocha, kicha, — a raz, zoczywszy za kulisą jakieś zbliżenie dwuznaczne, — [...]wola, krzyknął hola! tak głośno, że śmiech powszechny po całym rozległ się teatrze trzeba było jeszcze, aby, gdy w drugiéj komedyi Amalja nie grała, a sufler ze swego miejsca ruszyć się nie mógł, ta zupełnie z pod jego baczności usuniętą zostawała. Gasił świece objaśniając — przewracając po trzy kartki, łączył początek z końcem aktu — nareszcie, jak kret ryjący pod rezedą, całą budkę