Te dramata, te powieści,
Gdzie się tylko zemsta mieści;
Żeś nie wzleciał tak wysoko,
Jak sięgało twoje oko;
Historyczne owe baśnie
Gdzie gwałt, ucisk, bratnie waśnie,
Głupia duma, podła zdrada,
Wieczny chaos bez przewodu,
Wizerunek niby składa
Upadłego dziś narodu.
Bezczelny trupów obdzierco!
Twe pazury w ziemi wiercą,
A jak chwycą jaki wątek
Drogich sierotom pamiątek,
Stroisz niemi twe upiory,
Żółci rozgrzanej igrzyska,
Gorączkowe dziwotwory,
I piętnujesz w nich nazwiska
Mężów cnoty, męstwa, sławy,
Co u steru naszej nawy,
Co u granic naszéj ziemi
Tyle wieków bez zawodu
Praw kościoła i narodu
Bronili piersi swojemi.
Pohańbione w tym sposobie
Cienie rycerskich postaci
Naszych polskich Antenatów
Przewlekasz po Matki grobie
I wleczesz na rusztowanie,
Mokre jeszcze krwią twych braci
Przed trybunał własnych katów;
Aż się wzdrygną sami kaci,
Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/032
Ta strona została uwierzytelniona.