Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/061

Ta strona została uwierzytelniona.

„I żem się pomścił hańby, któréj mścić nie chcieli,
„Lata mam w kryminalnéj pokutować celi?!
„To Panie Redaktorze nonsens niezawodny,
„Bo gdybym cię i zabił, jeśliś tego godny,
„Toś przecie pewnie nie wart dziesięć lat więzienia.
„Że zaś dzisiaj panuje duch stowarzyszenia,
„Zawiązało się przeto Towarzystwo chłosty;
„Za bezczelną obelgę proces będzie prosty.
„Teraz jako zapłatę za twe dawne długi
„I jak przestrogę oraz na przyszłe zasługi,
„Przyjm tę małą nauczkę.“
Huż! do mnie i po mnie!
Koniec końców, mój Panie, zbili mnie ogromnie!
Nauczka! do stu diabłów! cały tydzień w puchu
Obmaczany arniką leżałem na brzuchu.
Teraz jak sygnaturka nad kościołem wiszę,
Bez głosu i bez dźwięku z wiatrem się kołyszę.
Cóż może prokurator, co przysięgli mogą?
Dalibóg sam już nie wiem, jaką mam pójść drogą?
„Wprawdzie manifestacya łaskotliwa nieco,
Ależ nam przeznaczenia różne gwiazdy świecą!
Żołnierze giną mężnie biegnąc na armaty,
A Wy reformatory, pioniery oświaty,
Musicie równie, choćby poświęcając życie,
Walczyć za tę opinią, któréj dziś bronicie.“
Opinią!... żadnéj nie mam i nigdy nie miałem,
I każdego, którego błotem obrzucałem,
Byłbym chętnie i kadził, gdyby był zapłacił. —
„Tak?... Na nauce widzę nie koniecznieś stracił,
Boś poznał, że finalnie, gdzie prawda nie wiedzie,
Tam, Wet za wet być musi. Dobranoc sąsiedzie.“