Z panem jadła, z panem spała,
Jednę Strzałkę lubił pan.
Na śnieżnobiałym Dzianecie
Obok ojca jedzie Hanna,
Piękny, smutny, cichy cień.
Swawolnych skoków wierzchowca
Nie uważać się zdawała,
Ręka tylko wiodła nim,
A myśl niknie tak bez celu,
Tak bez kształtu jakby mgła.
Sieroto!... kwiecie dziewiczy,
Wichrem w puszczę zaniesiony,
Wonny wonią górnych stref,
Bez kropli rosy porannej,
Bez promyka słonecznego,
Wśród burzanów wzrósłeś sam,
A tak mało ziemi tykasz,
Jakbyś w niebo wzlatał już.
Drapieżny spojrzał z ukosa
I do córki jak do szczwacza
Groźno drwiącym głosem rzekł:
„Po niebie szukasz zająca?
„Tam go Wasze nie upatrzysz..
„Tu w komysze konia skręć“.
Dzianet skoczył w krzak paproci...
Zając pomknął mu z pod nóg.
Podskoczył z miejsca dwa razy,
Nim po sobie słuch położył,
Nim się kopnął w lotny bieg.
„Hajże go!“... krzyknął Drapieżny
I harapem ściągnął konia,
Aż z kopyta ruszył w cwał
Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.