Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.

„Teraz zbójem je napadasz,
„Śmiałeś z ziemi oko wznieść,
„Śmiałeś dotknąć czystéj szaty,
„Jak plugawy jaki płaz.
„Dziewicę trwogą chwyconą,
„Jak trup padłą na grób matki
„Chciałeś porwać, unieść w świat,
„Byś potem okup sowity,
„Za krew moją, dziecię pańskie
„Z Zaporoża wydrzeć mógł.
„Wielkie zbrodnie, wielkie kary
„Dla przykładu muszą mieć.
„Skazuję ciebie podrzutku,
„Czarci synu, dusz złodzieju,
„Czci i wiary zdrajco ty!
„Byś został psami wyszczwany,
„Psami w sztuki rozszarpany,
„Niech bez śladu zginie trup.
„Bądź przeklęty!“ — Skończył mowę
I w szalony buchnął śmiech.
A wtenczas Niczyj bezsilny
Dreszczą trwogi kołatany,
Który co krok leciał z nóg;
Olbrzymich swoich hajduków
Tak łokciami zamaszysto
W obie strony walnął w pierś;
Że hajduki jak dwie jodły
Z głuchym jękiem padli w znak.
A potem skacząc znienacka
Na kulbakę przed Cześnika,
Oko w oko przed nim siadł.
Uchwycił gardło oburącz,