A w tem z tyłu coś zadudni...
Spojrzał za się... za nim śmierć.
W okropnych krwawych zapasach,
Bez sił teraz, bez tchu prawie
Stawić czoło, istny szał.
Lecz głowy jednak nie stracił,
Spojrzał w niebo, na brzeg skręcił
I z urwiska skoczył w toń;
Skoczył w otchłań, lecz niestety
Już nie skoczył on tam sam.
Trzy ciała padło zarazem
I szuwary się rozwarły
W bulki zbiegnął wodny krąg
I z głębi wyszedł szum, łoskot,
Niepojęty, niesłyszany,
Jak kipiący jaki war. —
Potem wszystko razem znikło,
W górze szuwar cicho stał.
I znowu dopadł Drapieżny
I na brzegu bezdennicy
Stanął wryty jakby głaz;
I czekał życia objawu,
Choćby tylko krwi kropelki,
Choć westchnienia z głębi wód.
Ale wszystko wszędzie głucho
Szuwar w górze cicho stał.
Zbladł Cześnik — czekał i czekał,
Potem zwolna skręcił konia
I milczący wrócił w dom.
Następnéj wszakże niedzieli
Do kościoła poszedł dworno
I sowity złożył dar
Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.