— „Trzy gwiazdy, w środku największa
„Na południe w jednym rzędzie.“
— „Coś nauczył Ojcze, wiem.
„Trzy gwiazdy, w środku największa,
„Lecz największéj próżno szukam,
„W mojem oku nie ma jéj.“
— „Może chmurno? — Może mglisto?
„Może skrył się gwiazdy blask?“
— „Ni chmurno Ojcze ni mglisto,
„I przezrocze niema krańców;
„Nic nie kryje blasku gwiazd.
„Dwa tylko białe obłoczki,
„Jak łabędzie płyną w świetle,
„W świetle kąpią biały puch,
„Ale orła, nie, nie widzę,
„Słaby dzisiaj już mój wzrok.“
I starzec dalej nie pytał,
I na piersi spuścił głowę,
I jak w twardy zapadł sen.
W półwiecznéj swojéj ślepocie,
Co przewidział i co widział,
I co było i co jest,
Dzikim kłębem się toczyło,
Przestrzeń swoję stracił czas.
Tam widział sute komnaty
Tam jedwabnych kotar fałdy
I zegarów głośny ruch...
Tam słyszał matki pieśń senną,
Śmiech dziecięcia, co bezwiednie
Pierwsze hymny Bogu śle;
Tam w młodzieńczem bratniem kole
Głos swawoli, zgiełk i gwar.
Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/164
Ta strona została uwierzytelniona.