zinne i lesiste, zamieszkałe dziś przez szczepy, którym właśnie obfitość odbiera energję życiową.
WODOSPAD MAYPURES.
Dnia 17 kwietnia po trzygodzinnym marszu dotarliśmy przed południem do naszej łodzi, w której pater Zea umieścił nasze instrumenty i mały zapas żywności, składający się z paru wiązek bananów, manjoku i kurcząt.
W dalszej drodze nie napotykaliśmy na przeszkody. Pod wyspą Tomo spędziliśmy noc pod gołem niebem. Było pogodnie, ale gruba warstwa, rzec można, komarów udaremniła moje prace miernicze i obserwację gwiazd.
O trzeciej rano, dnia następnego ruszyliśmy dalej, by przed nocą dotrzeć do słynnej katarakty, zwanej raudal de guahibos. Stanęliśmy tam już koło piątej, ale nie było zgoła łatwem zadaniem przezwyciężyć prąd wody, spadającej z ławicy gnejsowej, kilka stóp wysokiej. Jeden z naszych Indjan podpłynął do skały, przywiązał do niej linę i przy jej pomocy podciągnąwszy łódź wypróżniliśmy ją by uczynić lżejszą. Stojąc na skale w samym środku zapory naturalnej ujrzeliśmy ze zdziwieniem spory kawał suchej ziemi i tam rozłożyliśmy się obozem, czekając na transport łodzi.
W skale widniały krągłe wyżłobienia na dnie zawierające żwir kwarcowy. Musiały powstać przez tarcie toczących się kamieni. Ów obóz pośród katarakty dziwnie wyglądał. Nagle dostał towarzyszący nam misjonarz ataku febry. Chcąc ugasić trapiące
Strona:PL Aleksander Humboldt - Podróż po rzece Orinoko.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.