nięty wiecznemi chmurami jak na wyspach Far-oer bez słońca i gwiazd! Opuściłem szaniec San Karlos z tem większym smutkiem, że nie miałem nadziei, by gdzieś w pobliżu dało się oznaczyć szerokość geograficzną.
NA KASIKUIARE.
Dnia 10 maja ruszyliśmy przed świtem w górę Rio Negro, do ujścia Kasikuiare, wyładowawszy nocą pirogę nanowo. Zadaniem mojem było stwierdzenie istotnego biegu tej właśnie rzeki, która łączy ze sobą Orinoko i Amazonkę. Od lat pięćdziesięciu wiedziano o tym naturalnym kanale pomiędzy dwoma, potężnemi zlewiskami, mnie atoli przypadło zadanie stwierdzenia definitywnego i wyznaczenia geograficznego położenia. Głównie szło o punkt wpływu do Rio Negro i punkt rozwidlenia Orinoka. Gdybyśmy nie ujrzeli słońca, ni gwiazd, oznaczenie to byłoby niemożliwe, a przeto daremną cała długa, uciążliwa podróż. Towarzysze nasi chcieli wracać najkrótszą drogą przez Pimichin i małe rzeczki, ja jednak i Bonpland uparliśmy się stanowczo przy pierwotnym planie, naszkicowanym podczas podróży przez wielką kataraktę. Za hańbę uznalibyśmy gdyby nam odebrać miało otuchę pochmurne niebo, lub strach przed moskitami na Kasikuiare. Indyjski sternik, który niedawno był w Mandavaka, zapewniał nas wymownie, że poza czarnemi wodami Rio Negro „wielkie gwiazdy zjadają chmury“, to też wykonaliśmy zamiar powracania przez Kasikuiare do San Fernando nad Atabapo i szczęściem dla celów naszych ziściły się
Strona:PL Aleksander Humboldt - Podróż po rzece Orinoko.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.