zwiększała się w miarę oddalania od Rio Negro. W dolinie Kasikuiare niema zankudów, natomiast inne komary są jeszcze zjadliwsze. Przed dotarciem do misji w Esmeralda mieliśmy spędzić w tych niezdrowych okolicach jeszcze ośm nocy pod gołem niebem, to też sternik tak pokierował drogą, że mogliśmy skorzystać z gościnności misjonarzy w Mandavaka i przenocować we wsi Vasiva. Z trudem wielkim parliśmy się pod prąd, który wynosił 9 do 11 stóp w sekundzie, to znaczy około 8 mil morskich na godzinę. Ostatni obóz nocny oddalony był w linji prostej conajmniej trzy mile od misji w Mandavaka, a wioślarze nasi pracowali dzielnie, mimo to jednak zużyliśmy na tę krótką przestrzeń czternaście godzin.
W Mandavaka zastaliśmy zacnego starego misjonarza, który spędził lat 20 w Boskues del Kasikuiare i miał ciało tak skłute przez moskity, że trudno było dostrzec jego białą skórę. Opowiadał nam o swem opuszczeniu i bezradności wobec wielu zbrodni, jakie się dzieją w misjach Mandavaka i Vasiva. W tej ostatniej pożarł niedawno pewien indyjski alkalde jedną ze swych żon, wypasłszy ją poprzód należycie, Ludożerstwo nie jest w Guajanie wywołane głodem, ani przesądami wiary, jak na wyspach południowych, ale żądzą zemsty nad pokonanym, lub „zboczeniem smaku“. Zwyciężywszy nieprzyjacielską hordę, zjadają podczas uczty zwłoki jednego z poległych. Napadłszy nocą bezbronną rodzinę, albo zabłąkanego w lesie wędrowca, kroją ciało i niosą w triumfie do domu. Dzicy gardzą wszystkiem, co nie przynależy do rodziny lub szczepu i polują jak na zwierzynę na członków innej hordy. Znają obowiązki względem rodziny, ale nie mają pojęcia o ludzkości całej. To
Strona:PL Aleksander Humboldt - Podróż po rzece Orinoko.djvu/75
Ta strona została uwierzytelniona.